Ohayou!
Konnichiwa! Konbanwa! Czy o jakiej tam porze to czytacie. Przed wami następny
rozdział naszego opowiadania. Tsuki martwi się, że jest za krótki i że
będziecie błagać o więcej, więc chcemy przeprosić i zapewnić, że następny
wkrótce się pojawi. Choć może nie powinnam składać takich obietnic...
Chciałyśmy
was też bardzo prosić, abyście głosowali w naszej ankiecie. No wiecie, chcemy
rozwijać swój warsztat i zainteresowania, choć to nie za bardzo brzmi. Jeśli
wam to przeszkadza, to w porządku, ale prosimy o zastanowienie się.
To
chyba tyle! Miłego czytania!
______________________________________________________________
Narracja Cypriena
Ból.
Postrzępione urywki wspomnień. Ból. Czyjaś ręka coraz mocniej zaciskana na
gardle. Ból. Ostrze kaleczące skórę. Ból. Ciemność.
Światło.
„Kurwa”
to jedyne słowo przeszło mi przez myśl. Nie miałem siły myśleć o niczym więcej.
Czułem kajdany na rękach, spod których wypływała krew. Czułem się pusty.
Niegdyś fioletowe żyły zniknęły.
Spróbowałem coś powiedzieć, ale w mojego gardła wydobył się tylko
zachrypnięty jęk. Sklejone krwią włosy
opadły na moje oczy. Szarpnąłem się, ale jedyne co tym osiągnąłem to bujanie
się pod sufitem.