sobota, 17 listopada 2012

Devil's Soul X

UWAGA: Początek pisany przez Chiyeko!

Kochane diablątka, wampirzątka, anielątka, whateverątka (niepotrzebne skreślić). Przed wami nowy, zupełnie niesamowity i odpicowany kolejny, bóg i Tsuki wie który, rozdział naszego opowiadania. Tak, z niego akurat jestem dziwnym trafem dumna, ale to nie zawsze dobrze wróży. I właściwie zostałam zmuszona do pisania tego początku będąc pod wpływem substancji psychoaktywnych (czytaj: 2 litrów coli), więc nie wiem co piszę. To by było na tyle. Pa!
Zapraszamy do czytania i zostawiania komentarzy!
________________________________________________________________

Narracja Bastiena

-Cyprien! Cyprien! – krzyknąłem, goniąc po korytarzu w rozchełstanym szlafroku. Ja rozumiem, że więźniowie z natury chcą uciekać, ale czy muszą robić to nago o czwartej nad ranem? Zmęczony, a raczej zaspany, skumulowałem energię, która z pomocą moich myśli popchnęła blondyna na ścianę. Jego osłabione ciało wykazało inicjatywę szmacianej lalki, obijając się o marmurową powierzchnię. Podszedłem wolnym krokiem w kierunku blondyna, który usilnie próbował wyplątać się z pajęczyny czerwonawych nici, którymi owinąłem jego ciało. Każdy jego ruch powodował drżenie mojego ciała, które powoli samo wyczerpywało ostatnie resztki energii.